ruch światło życie sekta

Formuła ,,Światło – Życie” oznacza jedność światła danego od Boga z życiem codziennym. Sprawcą tej jedności jest Duch Święty. Osobisty związek z Jezusem nawiązujemy i pogłębiamy przez stały kontakt ze Słowem Bożym, które staje się słowem życia, dzięki codziennej modlitwie. Uczestnicy Ruchu dają świadectwo słowem Widząc księdza biskupa siedzącego wśród uczestników, a nie tylko za stołem prezydialnym, rozmawiającego z nimi, rozumiemy czemu mówią o nim „nasz człowiek”. Ujęły nas słowa ks. biskupa, że cieszy się z przynależności do „tej bandy”, jaką jest Ruch Światło-Życie. Widać, że nie jest to człowiek z zewnątrz Ruch Światło-Życie. Ruch Światło-Życie(znany powszechnie jako Oaza) – jeden z ruchów odnowy Kościoła rzymskokatolickiego. Ruch ten powstał w Polsce, a jego założycielem był Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki.Ruch gromadzi ludzi różnego wieku i stanu: młodzież, dzieci, dorosłych, jak również kapłanów, zakonników W poniedziałek, 2 sierpnia 2021 r., w Przemyślu odbył się Dzień Wspólnoty dla Ruchu Światło-Życie. Na to wydarzenie przybyło sześć oaz wakacyjnych, które odbywają swoje rekolekcje w kilku miejscowościach Archidiecezji Przemyskiej. Była to okazja do doświadczenia pięknej wspólnoty młodego Kościoła i umocnienia się w wierze. Warto dodać, że podczas trzynastego… Wrzesień 2022. 3.09.2022 – Pielgrzymka Ruchu Światło-Życie. 6.09.2022 – Spotkanie Diecezjalnej Diakonii Jedności. 9-11.09.2022 – Podsumowanie pracy rocznej Domowego Kościoła. 24.09.2022 – 42 Ogólnopolska Pielgrzymka KWC / Leśna Podlaska /. 12 sierpnia 2023. 2 września 2023 r. w Katowicach odbędzie się IX Kongregacja Stowarzyszenia „Diakonia Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej”. Podczas Kongregacji będą miały miejsce wybory trzech kandydatów na Moderatora Diecezjalnego Ruchu Światło-Życie, którzy zostaną przedstawieni Arcybiskupowi w celu mianowania soal matematika kelas 1 sd penjumlahan dan pengurangan bersusun. Kategoria: ks. Blachnicki Utworzono: czwartek, 01, październik 2015 00:32 ks. Franciszek Blachnicki Ruch Światło-Życie wobec darów duchowych Deklaracja II Krajowej Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie Krościenko, 4-6 marca 1977 r. Jest faktem, potwierdzonym również przez wiele wypowiedzi uczestników II KKO zastanawiających się nad tym zagadnieniem na specjalnej sesji, że ostatnio coraz częściej pojawiają się wśród członków i we wspólnotach Ruchu dary duchowe (charyzmatyczne), o których mówi św. Paweł w 12 i 14 rozdziale 1 Listu do Koryntian. Dary te, określane często jako "nadzwyczajne", ze względu na to, że przez wiele wieków nie pojawiały się powszechnie w Kościele katolickim, należałoby raczej określić jako dary epifanijne, służące objawieniu w sposób wyraźny, zewnętrzny działania Ducha Świętego. Należą tu przede wszystkim takie dary jak: dar mówienia językami (glosolalia), tłumaczenia języków, prorokowania, uzdrawiania fizycznego i psychicznego oraz dar łez. Dary te, pojawiające się wśród wielu innych charyzmatów w Ruchu, przyjmowanych jednoznacznie z wdzięcznością i radością (patrz świadectwo II KKO - punkt 8), wzbudzają, zarówno wśród członków Ruchu, jak i zewnętrznych obserwatorów niepokoje i kontrowersje, prowadzące nieraz do polaryzacji stanowisk, od entuzjazmu i zafascynowania aż do całkowitego ich zakwestionowania i odrzucenia. W tej sytuacji uczestnicy II KKO uznali za słuszne i potrzebne, aby odpowiedzialni Ruchu sformułowali pewne zasady i dyrektywy dotyczące tego rodzaju zjawisk i darów duchowych i ustosunkowania się do nich, w oparciu o Pismo święte, naukę i doświadczenia Kościoła oraz współczesną literaturę i wypowiedzi autorytetów w tej dziedzinie. Opracowanie takich wskazań wydaje się tym bardziej aktualne i konieczne, że na podstawie obserwacji tego zjawiska w chrześcijaństwie współczesnym, zwanego ruchem charyzmatycznym lub odnową w Duchu Świętym, można liczyć się z wielkim nasileniem i rozrostem tych zjawisk w najbliższej przyszłości. Deklaracja ta jest skierowana przede wszystkim do odpowiedzialnych za życie Kościołów lokalnych, biskupów oraz ich pomocników kapłanów, którzy stykają się na terenie diecezji i parafii zarówno ze wspólnotami Ruchu Światło-Życie, jak i z darami duchowymi, aby wiedzieli, jakie jest stanowisko odpowiedzialnych Ruchu w tej sprawie. Skierowana jest również do wszystkich moderatorów, animatorów i innych odpowiedzialnych Ruchu, aby w duchu tych dyrektyw kształtowali opinie i postawy i podejmowali decyzje w konkretnych sytuacjach. Dyrektywy zawarte w tej deklaracji dotyczą najpierw zasad ogólnych, a potem pewnych szczegółowych form czy metod działania tzw. ruchu charyzmatycznego (zielonoświątkowego). W tekście poniższym określenie "dary duchowe" będzie użyte w znaczeniu ściślejszym na oznaczenie darów epifanijnych, określanych potocznie jako "dary nadzwyczajne". 1. Ogólnie w odniesieniu do darów duchowych należy wystrzegać się postaw skrajnych, jednostronnych, w sensie ich zasadniczego odrzucenia lub bezkrytycznego zafascynowania nimi. W świetle oczywistych stwierdzeń Pisma świętego Nowego Testamentu nie można kwestionować faktu istnienia darów duchowych, będących niewątpliwie objawieniem obecności i mocy Ducha Świętego oraz zapowiedzianym przez Chrystusa znakiem towarzyszącym ewangelizacji (por. Mk 16,15-20; Dz 2,1-21; 1 Kor 12 i 14). Nie ma też żadnych podstaw twierdzenie, że tego rodzaju dary i znaki towarzyszyły Kościołowi tylko w początkach jego ekspansji i nie ulega też wątpliwości, że we współczesnym Kościele dary te pojawiają się obficie i że towarzyszy im autentyczna odnowa życia chrześcijańskiego. Całkowite odrzucenie tych darów i zakwestionowanie ich autentyczności byłoby więc niezgodne z Pismem św. i byłoby jakimś wyrazem niewiary i niewdzięczności wobec Ducha Świętego oraz zamykaniem się na Jego działanie. Co więcej, jeżeli uznamy, że Duch Święty rzeczywiście może objawić swoją obecność przez te dary i stwierdzimy, że faktycznie przez nie działa, musimy je przyjmować z radością i wdzięcznością. Ruch Światło-Życie powinna więc cechować zasadnicza otwartość na obfitość darów Ducha Świętego. Nie możemy też Duchowi Świętemu stawiać w słabości naszej wiary żadnych granic, określających, jakich darów może i powinien On udzielać. Jeżeli więc spotykamy się z autentycznym Jego działaniem i darami, powinniśmy je przyjmować z radością i dziękczynieniem. Możemy także pragnąć tych darów i prosić o nie, w myśl zachęty św. Pawła: "troszczcie się o dary duchowe, szczególnie zaś o dar proroctwa" (1 Kor 14,1b). Przy zasadniczej otwartości na dary duchowe i wdzięcznej ich akceptacji, musimy jednak zachować roztropność i pamiętać także o darze "rozpoznawania duchów" (1 Kor 12,10). Udzielenie darów przez Ducha Świętego nie zabezpiecza bowiem obdarowanego przed niewłaściwym ich użyciem, istnieją też różne niebezpieczeństwa i pokusy związane z darami tzw. "nadzwyczajnymi", które trzeba znać i którym trzeba roztropnie zapobiegać. Dlatego poniżej zostaną podane pewne ogólne zasady dotyczące "rozpoznawania duchów" oraz ukazane najczęściej spotykane pokusy, których musza się wystrzegać otrzymujący te dary. 2. Ogólną regułę w ocenianiu autentyczności darów zawierają słowa Pana: "Poznacie ich po owocach" ( Mt 7,16). Te owoce, po których rozpoznaje się autentyczność darów Ducha Świętego, to znane, często w Listach św. Pawła wymieniane: "Owocem zaś Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie" (Ga 5,22-23). Zwykle udzielenie darów duchowych łączy się z łaską wewnętrznego nawrócenia i z udzieleniem owoców i wtedy trudno wątpić w ich autentyczność. Sprawdzianem ostatecznym działania Ducha Świętego jest miłość i jedność. Miłość jest według św. Pawła największym darem, wszystkie inne dary muszą ostatecznie służyć wzrastaniu w miłości. Bez miłości żadne dary nie mają znaczenia (por. 1 Kor 13). Miłość zaś objawia się w jedności. Dary są udzielane po to, aby ujawniała się jedność, w tej samej wierze, wokół jednego Pana, w tym samym Duchu Świętym. Dzięki nim wspólnota Kościoła ma się objawiać jako jedność w Duchu Świętym. Jeżeli w poszczególnych przypadkach otrzymane dary stają się powodem rozbicia jedności, tworzenia podziałów, wyodrębniania się ze wspólnoty z innymi, wtedy zawsze można wnioskować o nieobecności Ducha Świętego i o użyciu darów niezgodnie z Jego wola. Tam, gdzie jest Duch Święty, zawsze bowiem pogłębia się i objawia jedność. Wreszcie dary duchowe muszą służyć budowaniu wspólnoty, bo w tym celu są one udzielane. Dla św. Pawła kryterium w ocenianiu darów i ustalaniu zasad posługiwania się nimi, jest zawsze budowanie wspólnoty chrześcijańskiej. "Tak też i wy, skoro jesteście żadni darów duchowych, starajcie się posiąść w obfitości te z nich, które się przyczyniają do zbudowania Kościoła" (1 Kor 14,22). Charyzmaty są zawsze odniesione do wspólnoty kościelnej; nie ma darów danych tylko dla poszczególnych osób, one są dla wspólnoty i dla jej budowania. Dlatego wspólnota i przełożeni kościelni posiadają nad nimi pełną kontrolę i prawo oceny. Otrzymując charyzmat należy zawsze najpierw zapytać: co chcę Pan, abym uczynił dla wspólnoty czy dla tego Ruchu, w którym otrzymałem dar? Z radością i wdzięcznością można stwierdzić, że dary duchowe otrzymane w Ruchu prawie zawsze łączą się z darem intensywnej i głębokiej modlitwy oraz z innymi owocami Ducha Świętego, z autentycznym nawróceniem i pragnieniem pełniejszego zaangażowania się w życie Kościoła i w dzieło ewangelizacji. 3. Po pozytywnym ukazaniu cech autentyczności i właściwego zużytkowania darów duchowych można teraz wskazać na możliwe i faktycznie spotykane niewłaściwości w ustosunkowaniu się do darów, które jako pokusy zawsze grożą tym, którzy zostali nimi obdarowani; jak i tym, wśród których pojawiają się ludzie obdarowani nowymi charyzmatami. Odnośnie do pierwszych, trzeba ich zawsze uwrażliwiać na zasadnicze rozróżnienie: dar i sposób jego zużytkowania. Samo bowiem udzielenie daru nie pozbawia człowieka wolności w jego użytkowaniu i wskutek tego istnieje zawsze możliwość jego niewłaściwego użycia lub nadużycia. Duch Święty udziela swoich darów ludziom niedoskonałym i grzesznym i nie przemienia człowieka od razu i radykalnie w chwili udzielenia daru. Pierwszą pokusą, która ma swoje źródło w ludzkiej pysze, jest wewnętrzne przylgnięcie do daru z upodobaniem, jako do czegoś, co człowieka udoskonala i podnosi na wyższy stopień świętości i doskonałości. Tymczasem dar nie oznacza jakiegoś osiągniętego stopnia doskonałości, ludzie obdarowani nie stają się automatycznie lepsi i doskonalsi od innych. Otrzymanie darów nie stanowi jakiejś skróconej drogi do świętości, nie jest to jakaś "recepta" na łatwą świętość. Dary duchowe mogą otrzymać ludzie na różnym etapie życia wewnętrznego i doskonałości, zarówno początkujący i świeżo nawróceni, jak i mający za sobą wiele lat życia ascetycznego i wewnętrznego. Dar jest pomocą udzieloną na danym etapie, ale sam nie konstytuuje określonego stopnia doskonałości, człowiek obdarowany musi kroczyć zwyczajną drogą rozwoju cnót teologicznych i etapów uświęcenia. Dlatego jest to niebezpieczna pokusa, jeżeli ktoś, kto otrzymał dary duchowe, porzuca swoją dotychczasową drogę formacyjna i wyłącza się spod kierownictwa w życiu wewnętrznym. Drugą pokusą jest wyłączanie się w oparciu o otrzymane dary ze wspólnoty dotychczasowej i włączanie się do nowej wspólnoty tych, którzy otrzymali podobne dary. Wtedy powstaje wyłączona grupa "charyzmatyków", którzy nie budują swoimi darami tych wspólnot, w których je otrzymali, ale łączą się w osobne grupy, czasem tylko dla jakiegoś samozadowolenia i podkreślenia swojej odrębności czy wyższości. Niebezpieczeństwo to może prowadzić do powstania sekty ludzi "wybranych", "duchowych", "oświeconych", jak to bywało już nieraz w dziejach Kościoła: Dlatego sam dar jako taki nie powinien stanowić kryterium łączenia się w odrębne grupy, ale zawsze powinien służyć umacnianiu i pogłębianiu wspólnot istniejących. 4. Niebezpieczeństwo niewłaściwego podejścia do darów duchowych może grozić także członkom wspólnot chrześcijańskich lub Kościołów, wśród których pojawiają się ludzie otrzymujący dary duchowe, zwłaszcza dar mówienia językami. Mogą oni przybrać wobec nich postawę zamkniętą i negatywną, która może nawet doprowadzić do wykluczenia ich ze wspólnoty. Nieraz ludzie obdarzeni szczególnymi charyzmatami wyłączają się z tradycyjnych Kościołów i wspólnot nie z własnej woli, ale dlatego, że zostali do tego jakby zmuszeni wskutek odrzucenia ich przez środowisko. Powody takiego negatywnego nastawienia mogą być różne. Może to być gorszenie się pewnymi zewnętrznymi przejawami występującymi u "charyzmatyków", które rażą przez swoją niecodzienność lub zbytnią emocjonalność, odchylenia się od przyjętych norm, brak zrównoważenia i panowania nad sobą. Mogą też zaistnieć wypadki zetknięcia się przeżyć charyzmatycznych z chorą psychiką lub sztucznych prób naśladowania zachowań się właściwych dla charyzmatyków przez osoby o psychice słabej lub niezupełnie normalnej. Wreszcie mogą zachodzić wypadki objawienia się. darów duchowych u osób niedoskonałych, których zachowanie się gorszy otoczenie. Nie można zaprzeczyć możliwości powyższych faktów i trzeba uznać za uzasadniony krytycyzm w poszczególnych takich przypadkach. Z drugiej jednak strony trzeba wystrzegać się w tej sytuacji zbyt daleko idących uogólnień w ocenie darów duchowych. Trzeba liczyć się z tym, że silne przeżycie natury charyzmatycznej może wywołać, przynajmniej w pierwszym okresie, pewne przejawy zewnętrzne, odbiegające od normy i rażące dla otoczenia (np. płacz, leżenie na ziemi, niezwykłe gesty itp.). Nie inaczej było w dzień Zesłania Ducha Świętego w Jerozolimie. "Upili się młodym winem" drwili niektórzy ze świadków zachowania się Apostołów (Dz 2,13). Nie można więc "wylewać dziecka z kąpielą", odrzucając w ogóle dary duchowe z powodu pewnych zjawisk towarzyszących, które mogą razić. Należy się wczuć w sytuację tych, którzy są podmiotem niezwykłych przeżyć, zwłaszcza jeżeli są to ludzie młodzi i psychicznie niedojrzali, i okazać im pewną wyrozumiałość. Trzeba także pogodzić się z faktami pewnych reakcji patologicznych oraz niewłaściwego wykorzystywania otrzymanych darów w poszczególnych wypadkach, które Bóg dopuszcza z powodów Jemu wiadomych i dla doświadczenia naszej wiary. Powyższe i podobne przypadki nie mogą jednak wpływać na zmianę perspektywy całościowej w ocenie zjawiska darów duchowych w Kościele. 5. Wśród darów duchowych najwięcej problemów stwarza dar mówienia językami (glosolalia). Jedni ten właśnie dar odrzucają całkowicie, inni do niego przywiązują szczególną wagę, ubiegając się o niego usilnie. Odnośnie do tego daru należy w Ruchu przestrzegać następujących zasad: a) Nie można zaprzeczyć, że istnieje "dar języków" jako dar Ducha Świętego i znak Jego obecności i działania. Jest to zaświadczane wielokrotnie w Piśmie świętym. Nie można też odrzucić możliwości i rzeczywistego pojawienia się tego daru w życiu współczesnych chrześcijan. Dar ten, związany ściśle z życiem modlitwy, można łączyć ze słowami św. Pawła: "Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą" (Rz 8,26-27). Z darem tym łączy się zwykle pogłębienie życia modlitwy, zwłaszcza modlitwy uwielbienia oraz udzielenie innych owoców Ducha Świętego. Dlatego też tam, gdzie ten dar się pojawia we właściwej atmosferze wiary, modlitwy i uwielbienia Boga, należy przyjmować go z radością i wdzięcznością. b) Zgodnie z pouczeniem św. Pawła i całą tradycją Kościoła należy, jednak wystrzegać się przeceniania tego daru. Nie należy on do najważniejszych darów duchowych, jest wiele darów o większym znaczeniu, zarówno dla jednostki, jak i dla budowania wspólnoty. Nieuzasadnione jest dlatego twierdzenie, że wszyscy ludzie pragnący prowadzić życie w Duchu muszą mieć dar języków i nieuzasadnione jest usilne pragnienie tego daru samego w sobie i pewne jego "wymuszanie" w atmosferze psychicznego wysiłku i napięcia. c) Dar języków sam w sobie, w oderwaniu od innych darów i owoców Ducha, nie stanowi jednoznacznego i pewnego kryterium obecności i działania Ducha Świętego. Znane są bowiem zjawiska identyczne lub bardzo podobne w różnych religiach i kulturach, tak iż nie można na obecnym etapie badań wykluczyć hipotezy, że zjawisko glosolalii opiera się na pewnych naturalnych, chociaż niezbadanych jeszcze właściwościach psychicznych. d) W zgromadzeniach chrześcijan, zwłaszcza takich, gdzie spotykają się ludzie posiadający dar języków i tacy, którzy go nie znają, należy stosować się, jeśli chodzi o posługiwanie się darem języków, ściśle do wskazań podanych w Pierwszym liście do Koryntian w rozdziale 14. Można je sprowadzić do ogólnej zasady, że dar ten zasadniczo jest dany dla osobistej modlitwy, a w zgromadzeniu można się nim posługiwać tylko o tyle, o ile służy do zbudowania wspólnoty. W spotkaniach modlitewnych grup, w których wszyscy posiadają dar modlitwy językami, można posługiwać się nim w sposób swobodniejszy. 6. Udzielanie i przekazywanie darów duchowych we współczesnym ruchu odnowy charyzmatycznej przybrało ustaloną formę pewnej obrzędowości o charakterze przypominającym ryty sakramentalne. Łączy się to z tzw. "chrztem w Duchu Świętym", połączonym z nakładaniem rąk oraz z istnieniem grupy ludzi specjalnie uzdolnionych do dokonywania tego obrzędu. Przyjmuje się też specjalny program przygotowania ludzi do przyjęcia "chrztu w Duchu Świętym" tzw. "Seminaria życia w Duchu Świętym". Ponieważ powyższe praktyki zaczynają się szerzyć również w Ruchu Światło-Życie, należy ustalić pewne zasady i dyrektywy. a) Staramy się nie wprowadzać do Ruchu terminologii "chrzest w Duchu Świętym", chociaż otwieramy się na rzecz samą, która kryje się za tym określeniem, jaką jest nowe wylanie łask i darów Ducha Świętego czy nowe napełnienie Duchem Świętym. Sam termin bowiem pochodzi z Kościołów o orientacji "zielonoświątkowej", które nie zachowały tradycji 7 sakramentów, zwłaszcza sakramentu bierzmowania. Dla katolików rodzi on niebezpieczeństwo pewnego zamieszania doktrynalnego, np. w sensie wprowadzenia jakiegoś ósmego sakramentu lub pomniejszenia znaczenia sakramentu chrztu i bierzmowania. W tej sytuacji należy podkreślić rozróżnienie sakramentalnego i modlitewnego porządku pośrednictwa zbawczego. Porządek sakramentalny, o charakterze bardziej chrystologicznym, daje nam uczestnictwo w samym obiektywnym dziele zbawczym dokonanym przez Chrystusa, czyli w Jego Tajemnicy Paschalnej Śmierci i Zmartwychwstania. Natomiast porządek modlitewny, o charakterze bardziej "pneumatologicznym", daje nam uczestnictwo w Duchu Świętym, który sprawia w nas wiarę i miłość, a więc wewnętrzne, osobowe postawy życia "w Duchu", dzięki którym możemy zjednoczyć się z Chrystusem w Jego dziele zbawczym. Tzw. "chrzest w Duchu" nie należy do sakramentalnego, ale do modlitewnego porządku pośrednictwa zbawczego. Istota chrztu w Duchu polega na intensywnej modlitwie wstawienniczej wspólnoty, wierzących nad jednym ze swoich członków, który o tę modlitwę prosi. Gest nakładania rąk jest tutaj tradycyjnym gestem chrześcijańskim wyrażającym prawdę, że chrześcijanie przez modlitwę wzajemnie udzielają sobie Ducha Świętego. Gest ten towarzyszący modlitwie jest zalecany m. in. przez posoborowe Ordo Initiationis Christianae Adultorum. Należy więc unikać wszelkich rzeczy, które sprzyjałyby powstawaniu przekonania, że tzw.: "chrzest w Duchu" należy do porządku pośrednictwa sakramentalnego. b) W związku z tym należy podkreślać, że drogą prowadzącą Ruch Światło-Życie do otwarcia się na pełnię darów Ducha Świętego jest przede wszystkim droga organicznego wzrostu i pogłębienia w zakresie własnego powołania, własnych charyzmatów oraz form i programów formacyjnych. Doświadczenie wykazuje, że na tej drodze dokonuje się stałe pogłębianie intensywności życia modlitwy, co stwarza klimat do pojawienia się darów duchowych, także "epifanijnych", takich jak dar języków itp. Dary te pojawiają się w Ruchu niezależnie od tzw. chrztu w Duchu i obrzędu nakładania rąk przez tzw. charyzmatyków. Ponadto należy podkreślić, że przyjmująca się ostatnio w Ruchu praktyka tzw. modlitwy wstawienniczej zawiera w sobie wszystkie istotne (teologicznie) elementy tzw. chrztu w Duchu, a przy tym nie jest zagrożona tymi możliwymi nieporozumieniami, o których była mowa powyżej. Zaleca się więc członkom Ruchu pielęgnowanie tej - jakby naturalnej i organicznej - drogi ku pełni darów Ducha Świętego. Nie oznacza to jednak żadnego negatywnego ustosunkowania się do ruchu odnowy charyzmatycznej i przyjętych w nim praktyk, nie wyklucza się możliwości, że w pojedynczych wypadkach członkowie Ruchu otrzymają dary duchowe za pośrednictwem tzw. grup charyzmatycznych. c) Odnośnie do metody i programu tzw. "seminariów życia w Duchu Świętym", to Ruch zasadniczo nie posługuje się w swojej pracy tą metodą. Zawiera ona bowiem elementy formacyjne z zakresu podstawowej ewangelizacji, a więc elementy, które w wymiarze o wiele pełniejszym są realizowane w zwyczajnym i podstawowym programie formacyjnym Ruchu Światło-Życie, zwłaszcza w programie (nowym) oazy I stopnia z poprzedzającym ją programem ewangelizacyjnym. Sięganie do programów "seminarium życia w Duchu" byłoby niepotrzebnym dublowaniem lub nawet cofaniem się wstecz na drodze etapów formacyjnych. Nie wyklucza to jednak, by w poszczególnych wypadkach posługiwano się programem "seminariów życia w Duchu" w odniesieniu do ludzi, którzy faktycznie nie przeszli podstawowej formacji w Ruchu i chcieliby przejść drogą skróconą przygotowanie do przyjęcia nowego wylania łask Ducha Świętego. d) Wreszcie należy podkreślić, że tzw. praktyka chrztu w Duchu Świętym i nakładania rąk nie powinna zasadniczo mieć miejsca w oderwaniu od życia w stałej wspólnocie formacyjnej chrześcijan, przyjmującej odpowiedzialność za swoich członków i zapewniającej im pomoc i kierownictwo. Dlatego jest to w gruncie rzeczy jakieś nieporozumienie, jeżeli członkowie ruchów i wspólnot o charakterze formacyjnym szukają napełnienia Duchem Świętym u przypadkowych, jakby z zewnątrz pochodzących "charyzmatyków", zamiast otwierać się na pełnię łask Ducha Świętego we własnej wspólnocie modlitewnej, starając się o jej rozwój i pogłębienie. 7. W końcu należy poświęcić jeszcze kilka uwag tzw. charyzmatycznym spotkaniom modlitewnym, które przyjęły się w ruchu odnowy charyzmatycznej i wypracowały swój własny, specyficzny styl i program modlitewny. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby członkowie Ruchu Światło-Życie, którzy otrzymali szczególne dary duchowe, tworzyli osobne grupy modlitewne lub włączali się do spotkań modlitewnych tzw. grup charyzmatycznych. Spotkania te jednak nie mogą zastępować zwyczajnych spotkań formacyjnych na rzecz spotkań modlitewnych, natomiast te ostatnie mogą być elementem dodatkowym, wzbogacającym i pogłębiającym. Należy też zwrócić uwagę na to, aby stylu spotkań modlitewnych tzw. "charyzmatycznych" nie narzucać innym, szerszym spotkaniom, w których uczestniczą ludzie do tego nie przygotowani. Jeżeli chodzi o spotkania modlitewne "charyzmatyczne", to mimo ich charakteru spontanicznego, muszą one zawsze być kierowane przez ludzi doświadczonych i odpowiedzialnych. Przedkładamy powyższe zasady i wskazania wszystkim odpowiedzialnym, zwłaszcza wychowawcom w Ruchu Światło-Życie w nadziei, że ich przestrzeganie przyczyni się do pełnego otwarcia na dary i kierownictwo Ducha Świętego. Wyrażamy również gotowość podporządkowania się we wszystkich tych sprawach osądowi i decyzji właściwych biskupów, do których w myśl Konstytucji o Kościele należy "sąd o autentyczności i o właściwym wprowadzeniu w czyn" charyzmatów i "którzy szczególnie powołani są, by nie gasić Ducha, lecz doświadczać wszystkiego i zachowywać to, co dobre" (KK 12). za: Oaza to ruch katolicki (nie sekta !), który liczy już 50 lat, założył ją Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Warto wspomnieć, iż Oazę niejako tworzył Jan Paweł II. Oaza gromadzi tysiące ludzi, którzy odkrywają prawdziwą radość płynącą ze wspólnoty i z miłości Bożej, każdy może być świętym uśmiechniętym! Jan Paweł II często mówił do młodych: “Nie bójcie się świętości, świętość jest dla każdego” i Oaza właśnie tego uczy. Wspólnota Ruchu Światło – Życie przy parafii pw. św. O. Pio pojawiła się niemal na początku jej istnienia. Część młodzieży, która obecnie tworzy parafialną oazę zebrał i formował ks. Andrzej Kołpak (proboszcz). Po pewnym czasie przekazał ją pierwszemu wikariuszowi ks. Rafałowi Kosikowskiemu, który przez 3 lata prowadził te młode owieczki ku świętości ukazując im prawdy wiary, krzepiąc Słowem Bożym i umacniając sakramentami. Od 2007 roku moderatorem wspólnoty jest ks. Krzysztof Maliszewski. Jako ruch odnowy posoborowej bierzemy czynny udział w życiu liturgicznym naszej parafii poprzez angażowanie się w ubogacanie mszy śpiewem, czytaniem Słowa Bożego, świadectwem naszej wiary, którą każdy z nas przeżywa w sposób indywidualny jak i wspólnotowy. Ruch Światło – Życie to nie tylko nazwa bardziej lub mniej brzmiąca, ale to przede wszystkim styl życia. Naszym celem jest osiągniecie pełni świętości wypełniając charyzmat uformowany przez naszego założyciela ks. Franciszka Blachnickiego. W realizacji tego celu pomagają nam spotkania w małych grupach, wspólna Eucharystia jak również luźne spotkania sportowo-rekreacyjne i typowo rozrywkowe, od których bynajmniej nie stronimy. Trzon wspólnoty tworzy diakonia animatorów, która prowadzi około pięćdziesięcioosobową trzódkę uczestników poprzez radości i smutki życia codziennego oraz wskazuje drogę realizacji charyzmatu naszego ruchu. Osoby, które potrafią śpiewać, grać lub chcą się tego nauczyć służą swymi talentami w scholi młodzieżowej i dziecięcej. Nierozerwalną częścią charyzmatu oazowego jest Liturgiczna Służba Ołtarza (ministranci). Cieszymy się, że mamy także chłopaków w naszych szeregach. Zapraszamy serdecznie wszystkich którzy pragną przeżywać swoją wiarę we wspólnocie z ludźmi, którzy pragną podobnie przeżywać swoje życie. Spotkania wspólnoty mamy w piątki o 18:00 (Eucharystia i spotkanie) i w niedzielę o 12:00 (Eucharystia). Aby włączyć się w Ruch Światło – Życie trzeba po prostu przyjść. Zobaczysz jak to funkcjonuje i jeśli będzie Ci to odpowiadało to zostaniesz. Tematy poruszane na spotkaniach to BÓG, WIARA, POWOŁANIE, MIŁOŚĆ, ŚWIADECTWO, ŻYCIE, ZNIEWOLENIA i wiele innych. Zastanawiamy się nad tymi tematami w oparciu o analizę fragmentów Pisma Św. W wakacje wyjeżdżamy na 15-dniowe rekolekcje. W ciągu roku na 3 dniowe (Adwent i Wielki Post). Jeśli do nas dołączysz poznasz lepiej Boga, zawrzesz nowe przyjaźnie, nie spotka Cię tu odrzucenie, każdy jest jedyny i niepowtarzalny, a swoim talentem możesz się spełnić właśnie u nas. Nauczysz się jak żyć by życia nie zmarnować, a gdy uda Ci się wyjechać na rekolekcje to przeżyjesz niezapomniane chwile, a może nawet pierwszy raz świadomie doświadczysz obecności Boga w Twoim życiu! Po 11 latach zdecydowała się opuścić Ruch Rodzin Nazaretańskich i zawalczyć o siebie - Hana Umeda. Za pośrednictwem autobiograficznej sztuki “Wiarołomna” opowiada o krętej drodze od życia w niemal mistycznej wierze, aż po życie wiary pozbawione. Premiera spektaklu już 24 czerwca na Scenie Nowe Sytuacje, ale przed tym rozmawiamy z w zasadzie jest Ruch Rodzin Nazaretańskich? To część Kościoła? Swojego czasu budził wiele Ruch Rodzin Nazaretańskich to wspólnota prowadzona w ramach Kościoła katolickiego. Założył go ks. Tadeusz Dajczer, teolog i wykładowca. Trzeba zaznaczyć, że jest to jedna z wielu wspólnot obok takich jak np. Ruch Światło-Życie (Oaza), Odnowa w Duchu Świętym czy Neokatechumenat. W moim odczuciu Kościół katolicki jest bardzo złożoną strukturą, w której trudno mówić o spójnej duchowości. I to mimo dogmatu o nieomylności papieża, że jest to jedna religia. Oczywiście są pewne stałe interpretacje Pisma Świętego, ale to, jak ludzie się do nich odwołują czy jak się modlą, pozostawia pewną dowolność. Z pewnością są części Kościoła - rozsądne, uporządkowane, które niosą wsparcie. Jednak z moich doświadczeń, takie wspólnoty jak Ruch Rodzin Nazaretańskich, te granice wsparcia przesuwają za mocno. ZOBACZ TEŻ:Czerwcowe wydanie Magazynu Trendy już w sieci. Czytaj online!Należałaś do Ruchu przez 11 lat. Na jaki okres działalności Ruchu to przypadło?- Byłam członkinią Ruchu w latach 1993-2005 i był to cza, gdy Ruch nosił wiele znamion sekty. Dwa lata po moim odejściu nastąpił pewien kryzys wspólnoty. Episkopat zajął się tym, ale nie mam poczucia, żeby to, co było szkodliwe, zostało naprawione. W takim razie z czym się mierzymy, mówiąc o Ruchu? W sieci tak naprawdę niewiele jest informacji. - Żeby wyjaśnić, z czym się tu mierzymy, muszę nawiązać do historii Ruchu. Na przełomie lat 80. i 90. ks. Dajczer pracował w parafii w Pruszkowie. Tam okazał się wybitnym spowiednikiem. Ustawiały się do niego długie olejki. Grupa jego wiernych stopniowo się rozrastała. Jego najbliższymi współpracownikami byli ks. dr Andrzej Buczel i Sławomir Biela. U tego drugiego ks. Dajczer rozpoznał tzw. charyzmat maryjny. Mówiąc prościej, ksiądz twierdził, że przez Bielę przemawia Matka Boska. Dlatego Biela stał się takim trochę świętym - w końcu kto próbowałby przeciwstawić się samej Maryi? Z kolei ks. Buczel był nazywany Wujaszkiem. Zmarł na raka na początku lat 90. Umierając, pozostawał pod opieką ks. Dajczera. Podjęto wtedy decyzję, choć nie mam informacji przez kogo, że ks. Buczel nie będzie miał dostępu do żadnych leków przeciwbólowych, aby zbliżyć się w swoim cierpieniu do umierającego Chrystusa. W następstwie do łóżka umierającego w męczarniach człowieka ciągnęły pielgrzymki, aby obcować z jego cierpieniem, przez które obcowali niemal z cierpieniem samego się znalazłaś w tym wszystkim? - Do wspólnoty trafiłam jako 7- letnie dziecko. Ruch miał zrzeszać rodziny i gwarantować pewien rodzaj “drogi na skróty” do zbawienia. Polegało to na zupełnym zawierzeniu się Matce Bożej. Podpisywało się specjalny akt na wyłączną służbę Kościołowi i oddawało go w ręce kierownika duchowego, przez którego miała przemawiać Maryja. Dominowało podejście określające człowieka jako naczynia, które może wypełnić się Bogiem, jeżeli odpowiednio się je opróżni od środka. To sprawiało, że te kontakty rodzinne zamierały. Każdy pracował nad sobą indywidualnie, poczynając od rezygnacji z własnego ego, z własnej woli, z własnych potrzeb, aż do wyrzekania się tego, co materialne. Przechodziliśmy też ciągły trening przyznawania (choć teraz nazwałabym to wmawianiem sobie), że jesteśmy nic niewarci, niezdolni do niczego, niezdolni do jakiegokolwiek dobra, że jedyną osobą, która w ogóle może kochać tak podłą istotę, jaką jestem, jest Bóg. Oznacza to, że niejako ta wiara i to podejście cię wychowały. Co sprawiło, że zdecydowałaś się odejść? - Odeszłam w wieku 18 - 19 lat. Proces trwał mniej więcej rok. Moja wiara miała bardzo mistyczny wymiar. Zdarzało się, że miewałam coś na kształt wizji czy sugestywnych wyobrażeń. Wydawało mi się wtedy, że słyszę głos Boga. Pewnego dnia, podczas rekolekcji i długiej adoracji Najświętszego Sakramentu, doznałam takiej wizji. Spłynęło na mnie światło i usłyszałam głos, który mówi, że Boga nie ma, a nawet jeśli jest, to nie jest to Bóg Miłosierny. Na początku byłam przekonana, że to Szatan przemówił i kusi mnie. Przez rok starałam się to przepracować, ale ostatecznie straciłam wiarę. Odeszłam z Kościoła i już nigdy więcej do tej religijności nie wróciłam. Czy to, czego doświadczyłaś, można nazwać traumą? Żyjemy w czasach, gdzie budowanie wartości w człowieku jest wręcz powszechnie promowane. Ty opowiadasz o czymś zupełnie Mam poczucie, że tak naprawdę dopiero moment utraty wiary był momentem traumatycznym. Całe moje życie było zbudowane wokół Boga i nagle tego Boga zabrakło. Zostało natomiast przekonanie, że jestem nic niewarta. Z pozoru najprościej byłoby zrobić dokładnie odwrotnie do tego, czego mnie nauczono, czyli wsłuchać się teraz w swoje potrzeby i skupić na pragnieniach, ale to nie było takie czego w takim razie zaczęłaś? - Zaczęłam tańczyć klasyczny taniec japoński. Praca z ciałem była dla mnie formą uwolnienia się. Ciało, w kontekście wiary katolickiej, jest siedliskiem grzechu, jest tą materialnością, którą musimy pokonywać. Więc to uwolnienie, dla mnie, musiało odbyć się przez ciało. Ale przyznam, że przez kilkanaście lat starałam się o tym nie myśleć, wypierałam to. Wynikało to ze wstydu i lęku. Tuż po odejściu miałam w sobie potworny wstyd, że dałam się nabrać na coś takiego, że kiedykolwiek byłam religijna. Jednocześnie czułam rodzaj zaszczepionego strachu. Ostrzegano nas o strasznych rzeczach, które spadną na nas, gdy zabraknie obok Boga. Rozmawiałam z osobami, które wychodząc z Ruchu, odczuwały jednoznaczny lęk przed śmiercią - bały się, że jeżeli porzucą Boga, to Bóg ześle na nich śmierć. Członkowie Ruchu Rodzin Nazaretańskich rzadko kiedy mówią w swoim imieniu o tym, że w nim byli. Myślę, że po części dlatego zdecydowałam się na zrobienie tego spektaklu. Chcę w końcu uwolnić się od tego wstydu i lęku. W ostatnim czasie mówi się o kryzysie wizerunkowym Kościoła katolickiego; czy miało to wpływ na twoją decyzję o pokazaniu sztuki innym?- Rzeczywiście w ostatnim czasie na Kościół katolicki w Polsce spada wiele krytyki, ożywił się również ruch związany z apostazją. W pewien sposób było to dla mnie inspirujące. Zaznaczę, że moim zamiarem nie jest obiektywna krytyka Kościoła katolickiego ani chyba nawet samego Ruchu. Wierzę, że osoby, które dołączyły do wspólnoty, jako osoby dorosłe i świadome, mogły znaleźć tam dla siebie ukojenie. Moja historia, historia mojego pokolenia, dzieci dorastających w Ruchu, jest inna. W „Wiarołomnej” odwołuję się wyłącznie do swoich doświadczeń. Rozmawiałam z innymi, ale nie mam poczucia, że mogłabym mówić w czyimś to twój debiut jako reżyserki, ale rozumiem, że nie będzie to klasyczny debiut?- Przyjęłam takie założenie, że zapraszam aktorów, aby w moim imieniu odprawili rytuał oczyszczenia. Powiedzmy… przejścia od osoby religijnej na poziomie wręcz mistycznym, do osoby żyjącej na ziemi, wśród ludzi. Kiedy myślę o tym doświadczeniu, to porównałabym to do sytuacji, w której tracę kręgosłup, moje ciało się rozpada i każda jego część musi odnaleźć się na nowo, znaleźć ze sobą jedność. Spektakl powstaje w ramach Rezydencji Artystycznej Scena Nowe Sytuacje. Projekt realizowany jest dzięki wsparciu Fundacji Współpracy ofertyMateriały promocyjne partnera

ruch światło życie sekta